Transformacja energetyczna i zielony ład – wraz ze wzrostem cen, rośnie opór społeczny

Rewolucyjne projekty przebudowy gospodarek Unii Europejskiej w imię walki ze zmianami klimatu wchodzą w fazę zasadniczej realizacji. To rewolucja, która może przynieść jedynie biedę, konflikty społeczne i katastrofę małych przedsiębiorców. Nie może zatem dziwić rosnący opór społeczny, który powoli zaczyna się ogniskować wokół konkretnych inicjatyw instytucjonalnych. Coraz bardziej świadomi i zdesperowani obywatele formułują konkretne oczekiwania i postulaty.
Propaganda obozu na rzecz zmian klimatycznych: konferencje COP, Porozumienie Paryskie, Zielony Ład
COP to skrót od nazwy Ramowej Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Nazwa tego wpływowego lobby i zarazem jawnie działającej instytucji jest nieprzypadkowa. Po epoce lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, kiedy to radykalni ekolodzy mówili o tzw. globalnym ociepleniu, wspierające ich środowisko naukowe zaproponowało zmianę nazewnictwa i zastąpienie terminu „globalne ocieplenie” nową, pojemniejszą zbitką pojęciową „zmiany klimatu”.
Na bazie konwencji z Rio z 1992 r. organizowane są tzw. szczyty COP, na których środowisko lobbingu klimatycznego prowadzi z czołowymi politykami największych państw świata negocjacje na temat realizacji skrajnie ekologicznej agendy. Jeden z takich szczytów – COP24 z grudnia 2018 r. – odbył się w Polsce. Jeśli chodzi o samą agendę działań, ogniskuje się ona wokół działań makroekonomicznych, które mają redukować rzekomą odpowiedzialność człowieka (celowo używa się słowa „człowiek” zamiast wskazania konkretnych państw, organizacji międzynarodowych czy narodów) za ocieplanie się klimatu Ziemi.
Pod działania Ramowej Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu podłączyły się już dawno wszystkie kluczowe instytucje Unii Europejskiej. W konkluzjach po ostatnim szczycie klimatycznym COP24 Rada Unii Europejskiej stwierdziła, że świat nie zmierza obecnie do utrzymania globalnego ocieplenia w ramach nie więcej niż 1,5 stopnic Celsjusza. Rada UE zapowiedziała, że w celu utrzymania temperatury planety w „bezpiecznych granicach” potrzebne będą bliżej nieokreślone dalsze wysiłki. W typowym dla brukselskiej biurokracji mętnym języku ogłoszono, iż „podczas COP 26 UE zwróci się do wszystkich stron porozumienia paryskiego o przedstawienie ambitnych krajowych celów redukcji emisji, a do krajów rozwiniętych – o zwiększenie międzynarodowego finansowania działań klimatycznych”.
Fit for 55 – kierunek radykalny
Jeszcze dalej w swoich działaniach na rzecz walki ze zmianami klimatu – niejako wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Rady UE - idą lewicowi politycy tacy jak Frans Timmermans. W lipcu 2021 r. zapowiedział on dyskusję na forum UE nad planem „Fit for 55”. Najważniejszym postulatem tej agendy jest ograniczenie już do 2030 r. (poprzednie założenia mówiły kolejno o datach takich jak 2050, 2040) o 55% emisji CO2 przez całą Unię Europejską w stosunku do pomiarowego punktu wyjścia osadzonego w latach dziewięćdziesiątych.
Z planem Timmermansa wiążą się nowe obciążenia fiskalne. Żeby osiągnąć zakładane cele, do Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) dołączony zostanie transport drogowy i morski oraz budownictwo. Według założeń Komisji Europejskiej, która Fit for 55 już przyjęła za oficjalny projekt, za prawo do emisji CO2 w tym przypadku nie będą płacili indywidualni obywatele, lecz producenci energii. Oczywiście, łatwo przewidzieć, że ci ostatni przerzucą koszty na konsumentów, co już w drugiej połowie 2021 r. zaczęło się przekładać na radykalny wzrost cen energii i paliw, a mówimy na razie o realizacji poprzedniej, mniej radykalnych dla gospodarki założeń. Żeby zrekompensować ciężar przenoszenia kosztów toczenia bojów z emisją dwutlenku węgla, Komisja zamierza stworzyć oddzielny fundusz, z którego będzie płynęła pomoc dla gospodarstw domowych, zagrożonych tzw. ubóstwem energetycznym. A więc bogaci mają zaciskać zęby, a biedniejsi płacić więcej dostawcom energii i prosić się państwa o dopłaty do tychże rachunków.
Petycja RN
Wobec tak szaleńczej polityki zaczynają buntować się coraz szersze kręgi społeczne. Nie może to dziwić, bowiem po blisko dwuletnim okresie sztucznej stymulacji ekonomicznej na bazie gigantycznych kwot pochodzących z dodruku, konsekwencje tych działań banków centralnych zbiegają się w czasie z problemami realizacji dotychczasowej polityki redukcji emisji CO2. Ceny zaczynają rosnąć w przyspieszonym tempie, co najwyraźniej widać na rynku paliw, energii elektrycznej, podstawowych produktów spożywczych, papieru, nowych i używanych samochodów oraz nieruchomości.
W tym kontekście godna zauważenia jest reakcja eurosceptycznego, konserwatywnego ugrupowania Ruch Narodowy. Na stronie preczodpolski.pl środowisko to opublikowało petycję „Stop antypolskim działaniom Unii Europejskiej”. W apelu kierowanym do premiera polskiego rządu Mateusza Morawieckiego inicjatorzy akcji domagają się asertywnej polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości oraz nieulegania naciskom brukselskich polityków w sprawach finansowych i ideologicznych. Mowa tu m.in. o Krajowym Planie Odbudowy, którego realizację Bruksela wstrzymała w ramach politycznej próby sił z Warszawą.
Petycja Stop Dekarbonizacji (PaniePrezydencie.pl)
Popularność zyskuje także inicjatywa „Stop dekarbonizacji!”, którą podjęło Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wraz ze Stowarzyszeniem „Polonia Christiana”. Chodzi o stronę panieprezydencie.pl, na której zbierane są podpisy pod specjalną petycją do prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o powstrzymanie wychodzenia Polski z energii zasilanej węglem. Naturalną konsekwencją odejścia w gospodarce od węgla jest planowane w najbliższych dwóch dekadach zamknięcie kopalń.
Zgodnie z politycznym podziałem stref wpływów w dyplomacji w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości, sprawy zagraniczne poza obszarem Unii Europejskiej koordynuje Kancelaria Prezydenta RP. Stąd to właśnie Andrzej Duda, który reprezentuje Polskę na szczytach klimatycznych stał się adresatem zyskującej popularność inicjatywy społecznej. Jak dotąd, petycję w tej sprawie skierowało do niego blisko 6 tys. osób.
Jak przytomnie zauważają inicjatorzy akcji „Stop dekarbonizacji”, tzw. transformacja energetyczna w kierunku odnawialnych źródeł energii, mających zastąpić źródła konwencjonalne i tym samym przyczynić się do zmniejszenia emisji pyłów, służy głównie zamożnym krajom. Czym innym jednak jest popieranie rozwiązań proekologicznych z korzyścią dla swojego kraju, a czym innym bezgraniczne zadłużanie się i podporządkowanie bardziej zamożnym państwom, których głównym interesem jest powiększanie swojej przewagi ekonomicznej nad biedniejszymi – możemy przeczytać w treści petycji.
Koordynujące akcję Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi zapowiedziało, że to dopiero początek serii inicjatyw społecznych, mających na celu zbudowanie obywatelskiego frontu przeciwko zadłużaniu Polski i zubożeniu obywateli wskutek realizacji szaleńczej polityki klimatycznej. Czy dołączą do nich inne środowiska patriotyczne? O tym przekonamy się w najbliższych miesiącach, kiedy to spodziewany jest wzrost dynamiki cen na rynkach energii i paliw. Kolejne podwyżki mogą nie tylko podbudować społeczny opór wobec polityki ONZ i UE, lecz nawet także wyprowadzić ludzi na ulice.